Relacja z Rajdu Europy Centralnej 2023 WRC

Niedawno wróciliśmy z Rajdu Europy Centralnej- naszego szóstego i ostatniego startu w tym sezonie Rajdowych Mistrzostw Świata. Zapraszam na moje podsumowanie rajdu, w którym dużą część stanowi analiza sportowa moich postępów.

Zawody rozpoczęły się dla mnie 20 października od wyjazdu na testy, które tym razem odbyliśmy na dolnym śląsku. Charakterystyka tras, z którymi mierzyliśmy się w Czechach, Austrii i w Niemczech przypominała różne fragmenty asfaltowych tras z polskich rajdów, więc nasze oesy były właściwym miejscem na przygotowanie.

Same zawody oceniam pozytywnie. Pomysł na rundę Mistrzostw Świata na nowych trasach, w trzech krajach, w regionie, w którym jest dużo rajdowych kibiców przypadł mi do gustu. Oczywiście 3 dni zapoznania, 5 dni w rajdówce, blisko 1700 kilometrów rajdu to wymagający harmonogram, ale mówimy tu o rundzie Mistrzostw Świata. Na takich zawodach widowisko dla kibiców i start załóg np. w centrum Pragi jest wskazany nawet jeśli wiążę się to z długą dojazdówką.

Dużą zmianą była oczywiście nieobecność Szymona na prawym fotelu i to było wyzwanie dla mnie- pojechać rajd WRC z nowym pilotem. Na szczęście z Daniel Dymurski znamy się od lat i wielokrotnie dyskutowaliśmy, że gdyby była taka potrzeba to właśnie Lopez będzie pilotem, którego poprosimy o to, żeby wsiadł na mój prawy fotel. O tej nowej dla mnie sytuacji napisze Wam więcej w innym wpisie, natomiast tymczasem mogę jeszcze raz podziękować Danielowi za natychmiastową decyzję, zaangażowanie i bardzo profesjonalny pilotaż przez całe zawody.

Rajd rozpoczęliśmy w czwartek od odcinka na torze wyścigów konnych, na którym to ze stratą 0,2 sekundy zajęliśmy 2 miejsce w klasie WRC2 za Andreasem Mikkelsenem. Co ciekawe było sucho, a jechaliśmy na oponach deszczowych.

Następnie po 140 kilometrach dojazdówki wystartowaliśmy do nocnego SS2 Klatovy, który miał zmienną nawierzchnie- loteryjnie w kilku miejscach jeszcze w pełni mokrą, a momentami już prawie w całości suchą. Niesiony dobrym samopoczuciem z SS1 postanowiłem zaatakować, natomiast jak się szybko okazało nie byłem w stanie jadąc pełnym tempem zarządzać i przewidywać jakie ryzyka na nasz czekają na odcinku. Po około 3 kilometrach od startu, na mokrej nawierzchni zacząłem hamować za późno przez co rozbiliśmy szykanę i wysunęliśmy się z drogi. Szczęśliwie po około 7 sekundach wróciliśmy ponownie na odcinek, ale postraszyło. Postanowiłem więc, że trzeba jednak wykorzystać maksymalny potencjał moich aktualnych możliwości, jednakże dostosowany do długości i trudu rajdu. Określiłem Lopezowi, że pewnie będzie to poziom strat około 0,4-0,7 s./km do bieżącego lidera rajdu WRC2. Gdybyśmy próbowali pojechać szybciej prędzej czy później, według mnie, wypadlibyśmy z drogi.

Pewnie część z Was zastanawia się- dlaczego nie mogę jechać takim tempem całego rajdu jak np. potrafimy pokazać na krótkim odcinku specjalnym. Poniżej znajdziecie moją opinię i wnioski, które mam na tym etapie swojego rozwoju.

Po pierwsze opis rajdowy. Krótkie odcinki specjalne takie jak shakedown, odcinek kwalifikacyjny, czy odcinek miejski chcąc nie chcąc mam ułożone na pamięć. Jestem w stanie zaplanować każde hamowanie, potencjalną przyczepność zakrętu i wszystkie zmienne, które mogą zaskoczyć. W momencie, gdy jedziemy długie odcinki specjalne w rajdzie, okazuje się, że w kilku zakrętach na odcinku specjalnym pomyliłem się np. co do kąta zakrętu, lub jego przyczepności, albo prędkości, z którą można go przejechać. Z tego właśnie względu chcąc nie wypaść z drogi staram się stworzyć opis rajdowy powtarzalny i prawdziwy, ale gdy gdzieś nie mam pewności to raczej defensywny, żeby zostać w drodze. Błąd i wypadnięcie mogą zakończyć start w rajdzie, a ja uważam, że zdobywając potrzebną wiedzę i doświadczenie będę robił szybsze postępy zwalniając co jakiś czas, niż co chwile wypadając z drogi i nie kończąc rajdów. Zresztą gdybym zmienił strategię, to moja rajdowa historia na międzynarodowym poziomie skończyłaby się zdecydowanie szybciej niż pojawiłyby się postępy. Mówiąc wprost w wypadkach rajdowych straciłbym środki na starty i pewnie w ciągu paru miesięcy również poparcie i wiarę partnerów w mój rozwój.

Po drugie, podczas długich odcinków specjalnych ze zmienną przyczepnością dzieje się wiele nieprzewidywalnych zdarzeń dla kierowcy. Z nich trzeba wyciągać pewne wnioski, ale zachowywać należytą pewność siebie. Ja w pewnym momencie podczas 300 kilometrowych rajdów WRC niestety ją tracę ze względu na błędy, które popełniam i sytuacje których nie przewidzę. Choć ten parametr cały czas poprawiam to wiem, że on również narusza stabilność tempa naszej jazdy.

Ostatni i najważniejszy punkt- moja zdolność do zachowania percepcji, świeżości i otwartości umysły na przestrzeni całego rajdu. Myślę, że to element, z którym miałem i mam największe problemy na każdym etapie mojego sportowego rozwoju. Przechodząc z 40 kilometrowych rajdów okręgowych do 120 kilometrowych rund Mistrzostw Polski od razu byłem w stanie błysnąć dobrym czasem na pojedynczym odcinku, ale zawsze trafiały się odcinki zdecydowanie poniżej oczekiwań. Gdy opanowałem poziom 100-120 kilometrów RSMP przeszliśmy do Mistrzostw Europy. Pamiętam, że w pierwszych kilku startach w ERC, drugi dzień i objętość rajdu mnie przerastały. W pierwszym sezonie nie udało mi się pojechać równo i dobrze prawie żadnego z tych 180 kilometrowych rajdów.

W tej chwili próbuje swoich sił w najbardziej wymagających rajdach drogowych na świecie. 300 kilometrów odcinków specjalnych, długie dojazdówki, często krótkie noce. Niestety moja stabilność na przestrzeni całego rajdu jest prawie zawsze zaburzona. W tym roku starty były już na lepszym poziomie niż w zeszłym, ale postęp, który wykonałem nie był dla mnie satysfakcjonujący.

Weźmy przykład porównania naszego tempa do według mnie najrówniejszej, najpewniejszej i jednej z najlepszych załóg WRC2- Kajetana Kajetanowicza i Maćka Szczepaniaka. Rywalizowaliśmy w tym roku na Rajdzie Sardynii i teraz na Rajdzie Europy Centralnej. W przypadku tego pierwszego rajdu przez pierwszy dzień rywalizacji, czyli około 140 kilometrów oesowych byliśmy w stanie jechać porównywalnym tempem. Potem nastąpił spadek mojego tempa, a Kajto z Maćkiem równo pojechali dalej do mety notując miejsce na podium w WRC2. Analogiczna sytuacja wydarzyła się w miniony weekend. Przez blisko 190 kilometrów oesowych, do połowy sobotniego etapu byliśmy w stanie jechać podobnym tempem, ale potem chłopaki znowu pojechali równo i bezbłędnie po podium, a my ze względu na mój spadek formy zaczęliśmy tracić. Można też wyłapać porównanie z minionego rajdu do zwycięzcy Nicolasa Ciamina i Yannicka Roche- przez 190 kilometrów jechaliśmy około 0,43 s./km za nimi, żeby ostatecznie stracić 0,69 s./km na mecie całego rajdu- strata w końcowych 100 kilometrach była już na poziomie 0,9 s./km, czyli za duża.

Widzę w tej kwestii postępy, ale fakt jest taki, że w pewnym momencie rywalizacji w WRC tracę tempo. Myślę, że na to ma wpływ kondycja fizyczna, zdolność do wytrzymałości psychicznej na różne nieprzewidziane zdarzenia podczas rywalizacji, a także za duży spadek prędkości pod wpływem zmęczenia. Każdy jest trochę zmęczony, ale trzeba dawać radę i zachowywać czucie, które może się pogorszyć np. o 5%, ale nie o 30%. Na dzisiaj to tak naprawdę te aspekty, a nie czysta prędkość blokują nas, żeby w powtarzalny sposób walczyć w 300 kilometrowym rajdzie o podium WRC2 w mocno obsadzonych rajdach. Wyjątkowy był tegoroczny Rajd Estonii, w którym od startu do mety dałem radę utrzymać tempo.

Na pocieszenie mogę powiedzieć, że nie tylko ja miewam takie problemy na tym poziomie. Zazwyczaj jednak ja odpuszczę, gdy się nie czuję, podczas gdy w tych trudnych momentach rajdu część moich kolegów, przede wszystkim z kategorii WRC2 Challanger popełnia błędy, opuszcza drogę lub ma wypadki.

Celowanie w rajdy na najwyższym poziomie topu WRC2/ załóg fabrycznych WRC to duże wyzwanie. Wiem i mam świadomość, że droga, którą idę nie imponuje za każdym razem. Postępy nie zawsze przychodzą liniowo, a w szczególności na tym poziomie, do którego aspiruję potrafią pojawić się raczej skokowo i tylko czasami. Na dodatek muszę spełnić dużo warunków, żeby taki postęp miał miejsce, ponieważ coraz bardziej czuję, że muszę stać się profesjonalnym sportowcem skupionym tylko na jeździe i rozwoju, a nie organizatorem programu rajdowego, który ze swojej pasji na końcu jedzie na tydzień rajdowy. To paradoksalnie jednak muszę zorganizować sobie sam i wiem, że to możliwe, choć dopięcie wszystkiego w całość udaje się raczej rzadko. Ja jednak spróbuję.

Na koniec trochę pozytywów. Kończymy zarówno rajd jak i sezon na 4 miejscu w klasie WRC2 Challanger. Ta podkategoria ma dobry poziom sportowy, który z mojej perspektywy trzeba docenić. Ścigamy się na trasach Mistrzostw Świata, a cała trójka zawodników, którzy kończą sezon przede mną po prostu jest na tym etapie lepszymi kierowcami ode mnie. Trzymam kciuki, żeby po Rajdzie Japonii to Kajto i Maciek byli Mistrzami Świata WRC2 Challanger, a dopiero na 2 i 3 miejscu znaleźli się Sami Pajari i Nikolay Gryazin. My w tym roku przeskoczyliśmy również kilku szybkich i dobrych kierowców, więc satysfakcje sportową z wykorzystania mojego aktualnego poziomu sportowego mam.

Niebawem przekażę Wam więcej informacji odnośnie kolejnych planów.

Dziękuję za kibicowanie i pozdrawiam serdecznie,
MikoMarczyk

logo_miko_stopka

Miko Mikołaj Marczyk
NIP: 7262671532

Obecni na

logo_miko_stopka

Miko Mikołaj Marczyk
NIP: 7262671532

Obecni na

Wszelkie prawa zastrzeżone MIKO MARCZYK ‘2022 / site by Dagson Media